O TRUDNYCH POCZĄTKACH MACIERZYŃSTWA...



Kiedy ponad 4 miesiące temu zostałam mamą, zderzyłam się z twardą ścianą rzeczywistości. Będąc w ciąży zapewne każdy ma swoje wyobrażenia dotyczące tego, jak to wszystko będzie pięknie wyglądało. Niestety prawdziwe życie nie do końca pokrywa się z tym naszym wyidealizowanym światem ..... 

Pamiętam te ostatnie chwile oczekiwania, kiedy to oczami wyobraźni widziałam tą małą, roześmianą istotkę tulącą się w moje ramiona. Albo słodkiego bobasa, który leży ze mną i mężem na kanapie podczas wieczornego seansu filmowego. Albo codzienny spacerek z drzemiącym maleństwem, podczas którego kroczę dumnie pchając wózek perfekcyjnie wymanikiurowanymi dłońmi, w pełnym makijażu i fryzurą wprost jak z salonu. Piękne to kadry widziane czasem w TV, jednak z prawdziwym macierzyństwem oraz szarą codziennością niewiele mają wspólnego.

Kiedy na świat przyszedł mój wymarzony i długo wyczekiwany synek, moje życie wywróciło się do góry nogami. Nagle z dnia na dzień musiałam wszystko przewartościować oraz ustalić nowe priorytety, bo oto pojawiła się mała, rozwrzeszczana istotka, która domagała się 100% mojego czasu i uwagi. Ja, raczej niezależna i nielubiąca zwierzchników osoba całkowicie musiałam się podporządkować temu małemu terroryście , który nie znosił słowa sprzeciwu oraz nie rozumiał słowa "za chwilę". Moje potrzeby czy zachcianki przestały mieć jakiekolwiek znaczenie i przyznam, że dosyć długo nie mogłam się z tym pogodzić. Był okres, w którym próbowałam się buntować, momenty kiedy chciałam coś dla siebie wywalczyć, jednak z perspektywy czasu widzę, że z góry były one skazane na porażkę. Dziecko to nie zwierzątko, z którym możemy się pobawić kiedy mamy na to ochotę, a gdy nam się znudzi odstawić do klatki. Dziecko to istota, która pochłonie cały nasz czas i energię, nie zostawiając dla nas samych praktycznie już nic.

Przyznam, że pierwsze 3 miesiące macierzyństwa dosyć mocno dały mi w kość. Dopiero po tym czasie niemal zupełnie oswoiłam się z nową sytuacją i zaczęłam się w niej całkiem dobrze odnajdywać. Jak mówi przysłowie początki bywają trudne i u mnie rzeczywiście takie one były. Złożyło się na to wiele różnych elementów, które niejednokrotnie doprowadzały mnie na skraj wytrzymałości. Bardzo zazdroszczę mamom, które mówią, że ich noworodek tylko śpi i je. Mi niestety trafił się trudniejszy w obsłudze egzemplarz, który w nocy nie przesypiał ciągiem dłużej niż 1,5 godziny, który potrafił przyssać się do piersi na 3 godziny, a na wszelkie próby odstawienia reagował wrzaskiem. Egzemplarz, który bardzo ulewał i nie mógł być zostawiony sam nawet na pół minutki, bo w każdej chwili mógł się zakrztusić. Wszystko to sprawiło, że macierzyństwo okazało się być dosyć ciężkim obowiązkiem, wielkim wyzwaniem i walką o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Niejednokrotnie w mojej głowie pojawiały się myśli typu " STOP - ja wysiadam", było jednak coś jeszcze, coś co pozwoliło przezwyciężyć te wszystkie trudne momenty.....

To coś dodawało mi sił każdego dnia i sprawiało, że przestało mieć znaczenie, że jest 13 a ja nie jadłam śniadania, że mam nieświeże włosy, podkrążone oczy i w ogóle wyglądam jak zombie. Że mieszkanie jest średnio posprzątane, że rachunki nieopłacone, że w lodówce pustki. Że nie obejrzałam ulubionego serialu, że skończyłam czytać książkę w połowie i nie mam szans na jej dokończenie. Tak naprawdę wiele rzeczy przestaje mieć znaczenie, nawet to, że tracimy część własnej osobowości. Zyskujemy bowiem coś zupełnie bezcennego - bezgraniczną miłość, wielkie oddanie i ogromne zaufanie od tej małej, całkowicie od nas zależnej istotki. I powiem Wam jedno, wystarczy jeden uśmiech, jedno spojrzenie tych niebieskich oczu, aby zapomnieć o wszelkich trudnościach czy zmęczeniu. Jak się okazuje miłością można żyć i naprawdę dodaje ona skrzydeł. Macierzyństwo oraz ta więź z dzieckiem, to coś niesamowitego, coś czego nie da się opisać słowami. Po prostu trzeba tego doświadczyć, a ja pomimo wielu trudności dopiero teraz mogę stwierdzić, że moje życie jest wreszcie spełnione i ma sens.



Dziękuję za odwiedziny. Każda wizyta i komentarz sprawiają mi wielką radość oraz motywują do dalszej pracy nad blogiem. W miarę możliwości staram się odpowiadać na komentarze oraz odwiedzać blogi osób, które zostawiły tu po sobie ślad. Na blogu korzystamy z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności bloga.