KOSMETYCZNE ROZCZAROWANIA
Moje zakupy kosmetyczne są zazwyczaj przemyślane i zaplanowane. Nie popieram zapełniania półek dziesiątkami niepotrzebnych produktów, dlatego zanim zdecyduję się coś kupić, szukam opinii w internecie. Zamiast nabywać kilka kosmetyków wątpliwej jakości, wolę zainwestować w jeden a konkretny, ale nie raz przekonałam się, że cena nie jest wyznacznikiem jakości.
Zachęcona promocją, składem czy ładnym opakowaniem, zdarza mi się sięgnąć po kosmetyki w ciemno, po czym okazują się być one wielkim rozczarowaniem. Efekty ich działania są sprawą bardzo indywidualną i w dużym stopniu zależą od rodzaju oraz kondycji cery, włosów czy paznokci, chciałabym jednak trochę ponarzekać i opisać moje ostatnie kosmetyczne rozczarowania. Być może dla wielu z Was produkty te są dobre i jesteście z nich zadowolone, niestety u mnie nie sprawdziły się w ogóle.
BIO OIL UNIWERSALNY OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA
Jak obiecuje producent olejek ma mieć właściwości nawilżające, redukować rozstępy, wyrównywać koloryt skóry i zapobiegać powstawaniu zmarszczek. Opinie w internecie na temat tego kosmetyku są bardzo podzielone. Część osób jest zadowolona z efektów działania, część uważa, że wyrzuciła pieniądze w błoto, gdyż jakichkolwiek rezultatów brak.
Bio Oil kupiłam zachęcona rekomendacją koleżanki. Szukałam czegoś, co pozwoliłoby mi zniwelować świeże blizny i przebarwienia pozapalne na twarzy. Aplikowałam go rano i wieczorem przez około 3 tygodnie, jednak kondycja cery zamiast polepszyć, pogorszyła się. Ujścia gruczołów łojowych zaczeły się blokować i powstało mase nowych zaskórników. Było to do przewidzenia, gdyż głównym składnikiem olejku jest parafina, ale chciałam przetestować ten "cudowny" kosmetyk. Poza tym nie zauważyłam nawet najmniejszego nawilżenia, produkt po prostu natłuszcza i zostawia warstwę ochronną, która po zmyciu ukazuje odwodnioną skórą.
Jako, że nie lubie marnować kosmetyków, postanowiłam dać mu drugą szansę i wypróbować na ciało. Bio Oil nakładałam na brzuch, uda i pośladki. Co prawda nie mam jakiś wielkich problemów z rozstępami czy cellulitem, ale liczyłam na jakiekolwiek, minimalne nawet rezultaty. Niestety i w tym przypadku sie rozczarowałam. Obawiam się, że każdy, nawet najtańszy balsam do ciała stosowany regularnie, dałby lepsze efekty. Skóra nie była ani odrobinę jędrniejsza, nie wspominając już o redukcji rozstępów. Poza tym drażniło mnie uczucie lepkości na ciele oraz dość nieprzyjemny zapach. O ile po nałożeniu kosmetyku na twarz woń była do wytrzymania, to po nasmarowaniu większej powierzchni, zapach stawał sie bardzo naprawdę drażniący.
Po kilku tygodniach zrobiłam trzecie podejście do kosmetyku i postanowiłam wykorzystać go do olejowania włosów. Muszę przyznać, że jest to jedyny obszar, na którym Bio Oil się sprawdza. Moje włosy go lubią, są miękkie i błyszczące. Niestety za tak wysoką cenę, możemy kupić inne, zapewne o wiele lepsze preparaty pielęgnacyjne.
Uważam, że produkt jest bardzo przereklamowany. Za dość wysoką cenę ( ok 100 zł za 200 ml) oferuje się konsumentom kosmetyk o dużej zawartości parafiny, przeciętnej zawartości składników aktywnych i słabych efektach działania. Jeśli nie chcesz wyrzucić pieniędzy w błoto, zdecydowanie odradzam zakup.
NAWILŻAJĄCY PŁYN MICELARNY 4 W 1 EVELINE
Na etykiecie możemy przeczytać, że płyn niezwykle skutecznie usuwa nawet wodoodporny i trwały makijaż. Zastępuje mleczko i tonik, nawilża oraz łagodzi skórę, nie powodując efektu ściągnięcia.
Płyn Eveline 4 w 1 kupiłam przypadkiem, będąc w drogerii. Nie czytałam wcześniej opinii na jego temat i był to mój błąd. Do zakupu produktu skusiło mnie jego opakowanie, które wyposażone jest w pompkę. Jest to bardzo fajny patent, który ułatwia korzystanie z kosmetyku i stanowi chyba jedyny pozytywny element. Niestety opis z etykiety praktycznie w ogóle nie pokrywa się z rzeczywistością. O ile kosmetyk w miare radzi sobie z usunięciem pudru mineralnego i cieni, to absolutnie nie daje rady zwykłemy tuszowi i kredce. Rozmazuje je, dając efekt pandy i trzeba sie naprawdę natrudzić żeby zrobić poprawny demakijaż. Biorąc po uwagę jego możliwości zmycia tuszu, jest to chyba najgorszy płyn micelarny jaki do tej pory stosowałam.
Nawilżający Płyn Micelarny Eveline ma dosyć fajny skład, zawiera kwas hialuronowy, olej rycynowy, ekstrakty ziołowe, owocowe i lecytynę. Skóra po przemyciu kosmetykiem jest gładka i nawilżona, więc gdybym miała ocenić produkt jako tonik, dostałby niezłą ocenę, natomiast jako płyn do demakijażu nie sprawdza się zupełnie.
ODŻYWKA DO WŁOSÓW ARAGAN OIL JOANNA
Odżywka do włosów suchych i zniszczonych, która wzmacnia włosy i chroni je przed puszeniem. Zawiera olej arganowy zwany złotem Maroka. "Cudowna konsystencja i piękny zapach odżywki sprawią, że pielęgnacja włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno. "
Uwielbiam olej arganowy w kosmetykach, dlatego kiedy dostrzegłam odżywkę z tym składnikiem, od razu wrzuciłam ją do koszyka. Produktów do włosów firmy Joanna próbowałam już wielokrotnie i pomimo niskiej ceny, niektóre są naprawdę dobre. Niestety odżywka Aragan Oil bardzo mnie zawiodła.
Kosmetyk ma bardzo rzadką konsystencję i dosłownie spływa z włosów. Aby poczuć, że cokolwiek nałożyłam na głowę, musiałam użyć jej bardzo dużo, zatem wydajność była bardzo mała. Również zapach nie przypadł mi do gustu, jest mdły i kojarzy się z tanimi mydłami w płynie w toaletach publicznych. Po zastosowaniu odżywki nie zauważyłam żadnego efektu wygładzenia czy nawilżenia. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że włosy były szorstkie i niemiłe w dotyku, puszyły się i były obciążone. Jedynym plusem używania produktu było łatwiejsze rozczesywanie kosmyków. Pomimo, że odżywka Aragan Oil jest bardzo tania, szczerze odradzam zakup, ponieważ szkoda na nią nawet tych kilku złotych.
A czy Wy próbowałyście któregokolwiek z tych produktów? Jakie sa Wasze opinie? Zachęcam do zostawienia komentarza pod spodem.
Jest mi bardzo miło, że do mnie wpadłaś i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.
Jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami,
zostań obserwatorem bloga na: