DLACZEGO WARTO POSŁAĆ DZIECKO DO ŻŁOBKA - 5 RZECZY, KTÓRYCH MÓJ SYNEK NAUCZYŁ SIĘ W ŻŁOBKU


PIERWSZY DZIEŃ W ŻŁOBKU

Większość rodziców wysyła swoje maluchy do żłobka raczej z przymusu, aniżeli z własnej nieprzymuszonej woli. Nie każdy może sobie pozwolić na przedłużenie bezpłatnego urlopu wychowawczego czy na opłacenie pełnoetatowej niani. Nie każdy ma też w zanadrzu babcię, która mogłaby zostać w domu ze swoim wnuczkiem. 

Żłobki nie są postrzegane zbyt pozytywnie i wiele osób patrzy na nie jako na zło konieczne. Przyznaję, że sama byłam nastawiona do placówek tego typu dosyć negatywnie i długo rozważałam czy zapisać tam synka. Ostatecznie, pomimo że miałam możliwość zostawienia malucha z babcią zdecydowałam, że spróbujemy. Rozstanie było trudne i na początku synek dosyć często łapał infekcje, ale ostatecznie uważam, że warto wysłać dziecko do żłobka.



5 powodów, dlaczego warto wysłać dziecko do żłobka


1) Samodzielność - w żłobku dzieci bardzo szybko uczą się samodzielności. W domu mój synek za nic nie chciał wziąć łyżki do ręki i samodzielnie jeść. W żłobku dosłownie po kilku dniach nabył tą umiejętność. Ciocie mówiły, że karmiły go tylko na początku, a potem chyba pod wpływem grupy, zaczął jeść sam, nawet zupy, co dla mnie było nie do pomyślenia. Zaczął się też samodzielnie ubierać w spodnie, kurtki, bluzy z zamkiem i skarpetki. Ja go tego nie uczyłam, ponieważ myślałam, że to za wcześnie. Jak widać dwulatek potrafi się sam ubrać, tylko my rodzice zabijamy w maluchach samodzielność, wyręczając ich niemal we wszystkim. 

2) Dzielenie się - zabawki w żłobku są wspólne, więc dzieci muszą się dzielić. Uważam, że dzielenie się i wspólna zabawa swoimi zabawkami są fajne i za nic nie potrafię zrozumieć postawy niektórych rodziców, którzy zakorzeniają w dzieciach silne poczucie własności. Niestety na placu zabaw czy na plaży często można spotkać maluchy, które nie pozwalają dotknąć swojej rzeczy, a rodzice nie reagują, a wręcz mam wrażenie że temu przyklaskują. Brałam udział w dziesiątkach dyskusji na ten temat i tłumaczenia tych rodziców, że to tak samo jakby dorośli dzielili się samochodem czy portfelem z pieniędzmi z obcymi osobami, zupełnie do mnie nie przemawia. Nie, to nie jest to samo. To TYLKO zabawki.

3) Edukacja - chociaż w domu starałam się uczyć synka poprzez zabawę, to i tak był to tylko ułamek tego, co wyniósł on ze żłobka. W ciągu kilku miesięcy poznał masę piosenek i wierszyków, którymi wieczorami chwalił się w domu. Zaczął liczyć, rozróżniał więcej kolorów i wykonywał różne układy taneczne. Wydaje mi się, że w domu ze względu na brak czasu, umiejętności i pomysłów, nie jesteśmy w stanie nauczyć dziecka tylu rzeczy co żłobek. 

4) Walka o swoje - chociaż jestem zwolenniczką dzielenia się, to nie oznacza to, że dziecko powinno oddawać wszystko od razu, gdy tylko ktoś sobie tego zażyczy. Przed żłobkiem synek nie wiedział jak zareagować, gdy ktoś wyrwał mu ukochanego Tulisia czy inną zabawką, którą akurat się bawił. Zazwyczaj zaczynał płakać i patrzył na mnie bezradnie, ewentualnie traktował delikwenta ręką czy rzeczą, którą akurat miał w zasięgu. W żłobku nabył umiejętności walki o swoje. Potrafił zareagować i poprosić o zwrot, gdy to nie skutkowało podchodził i zabierał zabawkę, mówiąc "no, no, no teraz Kacperek".

5) Przyjaźnie i pierwsze miłości - synek nawiązał w żłobku kilka przyjaźni i w wolne dni ciągle wspominał kolegów z grupy. Zdarzyła mu się nawet pierwsza miłość :) w szatni biegał za jedną dziewczynką, dawał jej buziaki i cały czas przytulał. 

We wrześniu synek zaczyna nową przygodę, tym razem w przedszkolu. Mam nadzieję, że tym razem adaptacja do nowego miejsca przebiegnie łatwiej oraz szybciej. Z niecierpliwością czekam też, aż znowu przybiegnie do mnie, śpiewając poznaną właśnie piosenkę czy wierszyk. Żłobki i przedszkola są fajne i naprawdę nie ma co się ich obawiać.




Dziękuję za odwiedziny. Każda wizyta i komentarz sprawiają mi wielką radość oraz motywują do dalszej pracy nad blogiem. W miarę możliwości staram się odpowiadać na komentarze oraz odwiedzać blogi osób, które zostawiły tu po sobie ślad. Na blogu korzystamy z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności bloga.